Piszę ten tekst w jednym oknie Worda. Po prawej, na dole monitora, widzę, że do mojej skrzynki właśnie wpadło 5 maili. Zamykam oczy i robię 5 głębokich wdechów. Wdycham nosem i wolno wydycham buzią. Tak uczyli mnie na treningu w siłowni. Zakładam, że ta technika zadziała i pozwoli zapomnieć o mailach, które właśnie dostałam. Próbuję być produktywna i skupić się na pisaniu.
Otwieram oczy i wracam do tekstu. W tle słyszę narastający dźwięk bluesa, ustawiony, gdy nowa wiadomość dociera na mojego WhatsUp. Telefon leży obok białego kubka z kawą, po lewej od klawiatury. Nie zamierzam czytać. Tylko mimowolnie zerkam od kogo ją dostałam. To moja córka, pisze coś o skróconych lekcjach…
Przypominam sobie właśnie, że z rana wstawiłam dla niej rosół, który wciąż gotuje się w kuchni na dole. Szybko biegnę po 30 drewnianych schodach, by go wyłączyć. Przyjemny zapach rosołu roznosi się po całym domu. Dobiegam do garnka i próbuję… za mało przyprawiony. Dodaje 2 kostki rosołowe i lekko podkręcam gaz.
Nagle słyszę, że na górze dzwoni telefon. Zostawiłam go przy komputerze. Biegnę odebrać. To krawcowa. Odszywa nowy model spodni i dzwoni z pytaniami. Gdy kończę rozmowę, siadam ponownie do komputera.
Nagle słyszę, ze na dole ktoś dobija się do drzwi. To kurier. Przywiózł białe sneakersy, które zamówiłam w poniedziałek. Otwieram paczkę, przymierzam buty. „Dobre” myślę. Wyłączam kipiący rosół, o którym zapominałam, ścieram go z blatu i wracam do komputera.
Na szybko wchodzę jeszcze na Storytel i wybieram 3 kolejne audiobooki do przesłuchania. Muszę to zrobić póki pamiętam. Ponownie wracam do pisania.
Tez tak masz... Nie wiem na pewno, ale się domyślam. W swojej wielozadaniowości, my, kobiety, jesteśmy nie do zatrzymania. Codziennie, z wdziękiem, na wysokich obcasach przebiegamy między praca, domem a hobby.
Chcemy być postrzegane jako prawdziwe kobiety sukcesu i troskliwe mamy. Chcemy podróżować, realizować się, czytać, mieć posprzątany dom, być przykładnymi żonami, przyjaciółkami i powierniczkami. Robimy wszystko. Na raz.
CZYTAM WŁAŚNIE “HYPERFOCUS” CHRISA BAILEY’A I PONIŻEJ GARŚĆ STATYSTYK Z TEJ WŁAŚNIE KSIĄŻKI:
- Badania wskazują, ze co 40 sekund przerzucamy swoją uwagę na inne zadanie.
- Te sama badania krzyczą, że zajmuje nam 25 minut, by po przerzuceniu uwagi, w pełni wrócić do poprzedniego zadania.
- Nasz mózg świadomie przerywa zadania, których nie lubimy i szuka ciekawszej atrakcji. Rozwiązanie? Wyeliminować wszystko, co nas rozprasza. Absolutnie wszystko! Przykładowo – instalujemy aplikację, która blokuje możliwość wejścia na social media. Jest ich kilka i wszystkie pozwalają odhaczyć na liście na co NIE możemy wejść np. email, gazeta.pl, Forbes etc. Aby mieć ponowną możliwość wejścia, musimy zrestartować komputer. Niezłe! Prawda?
- 84% pracowników ma skrzynkę mailową zawsze otwartą i jak ja, widzi przychodzące maile.
- Istnieją 4 typy rozpraszaczy:
- Przyjemne, które możemy kontrolować np. social media.
- Nieprzyjemne, które możemy kontrolować np. telefony sprzedażowe (nie odbieramy ich i oznaczamy jako spam)
- Przyjemne, których nie możemy kontrolować np. telefony od znajomych albo lunche pracownicze
- Nieprzyjemne, których nie kontrolujemy np. zbędne spotkania
- Badania wskazują, że osoby bardziej impulsywne są bardziej skłonne do odkładania zadań w czasie
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, polecam lekturę „Hyperfocus”.
Anna Zaq
# ubrania do czytania
# kobieca wielozadaniowość