Gdy miałam 7 lat dostałam od rodziców akwarium. Raz w miesiącu kazali mi zmieniać wodę. I zmieniałam. Przez pierwszy miesiąc.
Pewnego dnia, gdy wróciłam ze szkoły, Wanda, złota rybka, unosiła się na powierzchni wody brzuchem do góry. Spanikowałam. Drżącą dłonią wyjęłam ją z wody, wykonałam rytmiczny masaż serca, a zaraz potem sztuczne oddychanie. Na marne. Wanda odeszła.
Lekcja życiowa jaką wtedy pojęłam? Czasem, nie ważne jak się starasz, i tak coś schrzanisz. (Nauczyłam się też, że respiracja nie działa na rybkach.)
W życiu nawaliłam wiele razy. Pierwszy raz pamiętam bardzo wyraźnie – sala wykładowa Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. 30 osób spija słowa z ust profesora. On, wyprostowany, stoi po środku sali – siwy, z lekką łysina, wyraźnie po 60tce. Za jego plecami na tablicy odręcznie narysowane wykresy statystyczne. On żywo gestykulując objaśnia ich sens.
Po przeciwnej stronie sali, w ławkach siedzą ściśnięci studenci.
Wszyscy podobni jak dwie krople wody – chłopcy i dziewczyny włosy ciemny blond, oczy jasne. Typowa polska uroda. Jest listopad i wszyscy w ciemnych swetrach z białym poziomym pasem- takim jak nosił Ross z serialu „Przyjaciele”.
Jeśli jednak dokładnie się przyjrzysz, z tyłu po lewej dostrzeżesz kruczo-czarną czuprynę, która wyraźnie nie pasuje do polskiego wizerunku studenta. Sweter też inny – czerwony. Bez białego pasa (widać nie ogląda „Przyjaciół”). To Enkh. Studentka 2ego roku z Mongolii.
Enkh jest cicha. Może dlatego, że mało rozumie po polsku? A może jest introwertykiem, jak ja? Nie wiem. Kilkukrotnie na przerwach próbowałam zagadać. Bez skutku. Zdobyłam kilka cennych informacji: jej rodzice oszczędzali całe życie, by wysłać ją za granicę na studia. Czemu Polska? Nigdy się nie dowiedziałam.
Wracając jednak do tematu…
Pewnego dnia w grudniu we wtorek pojawiliśmy się cała klasą na zajęciach statystyki. Wyżej opisany siwy profesor był w wyjątkowo złym humorze. Nie wiem dlaczego. Nie mówił. A ja bałam się zapytać. Otworzył dziennik, zamknął oczy i celował palcem wskazującym w listę obecności.
Znałam jego strategię z poprzednich lekcji. Chodziło o to, że losowo wybrana osoba jest wzywana przed tablicę do odpowiedzi. Serce mi zamarło. Moją szyję, jak zawsze ze stresu, oblał rumień czerwonych plam.
Rozejrzałam się po sali. Wszyscy w strachu oczekiwali na to jedyne nazwisko. Ofiarę, która tego dnia w pojedynku z profesorem , zostanie zdeptana z ziemią. W mrocznej ciszy przed salą słychać było tylko pana woźnego tłuczącego się na korytarzu.
Wreszcie moje myśli zagłuszył podniesiony głos profesora – „Enkh Omo proszona do odpowiedzi”. Na sali nadal panowała cisza, ale zauważyłam, że teraz każdy ponownie oddychał.
Enkh wstała z ławki i wolno podeszła do tablicy. Nie wiem jak, ale ona zawsze emanowała spokojem. Profesor spojrzał na nią i zadał pytanie, którego ona nie miała szans zrozumieć. Jak pisałam, Enkh nie do końca zgłębiła język polski. Posługiwała się jedynie podstawowymi zwrotami. Ponieważ profesor nie otrzymał odpowiedzi, ponownie powtórzył pytanie. Enkh nadal nic. Ani w ząb.
Wtedy 60-letni profesor wpisał w wyszukiwarkę hasło „Dowcipy o Mongołach i zaczął się jawnie wyśmiewać z Enkh.
Wierz mi – takie dowcipy to nic miłego. Doświadczyłam tego kilkukrotnie podczas mojego pobytu w USA. Człowiek mówi Ci je w twarz wierząc, że są śmieszne, a Ty nie wiesz jak się zachować ani co odpowiedzieć. No więc Enkh nie odpowiadała. Nic. Być może dlatego, że nie rozumiała. Albo jak ja w USA, nie była przygotowana na takie dowcipy. W pewnej chwili Enkh zaczęła płakać. Tak, tam na środku Sali. Mimo to profesor nie przestawał żartować. Enkh wybiegła więc z sali.
Takie chwile pozostają w pamięci. Dlaczego? Z powodu niesprawiedliwości. Albo co bardziej celne z powodu tego, że nikt z nas studentów na sali, nie zareagował. Nikt nie wstał, by sprzeciwić się profesorowi. Łącznie ze mną.
I to jest właśnie moja pierwsza porażka, którą wyraźnie pamiętam. O kolejnych napiszę następnym razem, ale ta konkretna sporo nauczyła mnie.
Po wyjściu z zajęć czułam się tak podle, że postanowiłam zawsze, kiedy tylko to możliwe stawać w obronie moich wartości. Nie wiem czy mi się udaje. Trudno ocenić, ale staram się.
I tak właśnie człowiek zyskuje na mądrości.. przez błędy.
Życzę Wam pięknego dnia i dużo porażek, bo one uczą
Ania Zaq
#kobietawielozadaniowa
#popracy
#modawielozadaniowa